Giżycko 13-17 lipca 2009r. Rozmowa z Dagmarą Dworak uczestniczką letniego kursu ceramicznego.
Dla wielu osób wakacyjny urlop to realizacja marzeń i dawnych postanowień. Mazury to z pewnością miejsce, gdzie warto rozpocząć przygodę z garncarstwem.
Paweł Lachowicz: Z Krakowa do Giżycka prowadzi 600 kilometrów. Dlaczego wybrałaś pracownię i kurs ceramiki na Mazurach?
D.D.: Do kursu garncarstwa namówiła mnie siostra (Julita), która wcześniej zaczęła zabawę z ceramiką. Interesował nas intensywny tygodniowy kurs ceramiki. W poszukiwaniach internetowych znalazłyśmy jedyną pracownię, gdzie termin kursu ustalony mógł być dla nas indywidualnie, z dodatkowo odpowiadającym naszym potrzebom zakresem zajęć.
P.L.: To już przedostatni dzień zajęć. Jak postępy?
D.D.: Jak na totalnego nowicjusza zaskoczona jestem super wyglądem moich prac. Pierwsze prace - talerz z wyciśniętymi roślinami, miseczka z pełnej bryłki, czarka z formy gipsowej są naprawdę niezłe, ale następne prace: domek z plastrów, lampion z pełnej kuli, praca z wałeczków, wazon z wstęg, czy miseczki na kole przeszły najśmielsze oczekiwania. A tak w ogóle wszystkich nie da się wymienić, ale najbardziej jestem dumna z wielkanocnego barana, którego podaruję w prezencie mężowi.
Siostra jest bardzo zadowolona, bo poznała nowe techniki i nieznane sposoby pracy z gliną, a ja złapałam bakcyla, który zostanie ze mną na lata.
P.L.: Same superlatywy - słowo krytyczne?
D.D.: Nie widzę miejsca na krytykę, a tym bardziej, że zapoznałam się z tajemnicami garncarstwa, których się nie spodziewałam. Podobała mi się w szczególności atmosfera pełna zrozumienia i otwartości dla początkujących.
Usytuowanie pracowni w Giżycku na Mazurach stanowi dodatkowy atut związany z możliwością zwiedzania pięknych okolic.
Fotogaleria
Zajęcia zorganizowała i prowadziła w dniach 13-17 lipca 2009r Grażyna Kopeć - ceramik z pasją. Swoją pracownię prowadzi od 2006r.
Przeczytaj: Kurs ceramiki | Glina to nie tylko dzbany! |