Po II wojnie światowej ponownie na krótko wzrósł popyt na naczynia garncarskie. W Łomży pracowało wówczas czterech garncarzy, w Szczuczynie - jeden, w Budach Mikołajce - jeden, Zaruziu koło Miastkowa - jeden, Rogienicach Wielkich - dwóch, w Myszyńcu - dwóch. Wyrabiali głównie garnki do mleka, dzieżki, garnki o prostych ścianach do tłuszczów, miodu i grzybów, dzbanki, makutry (donice) oraz doniczki i podstawki do nich. Zaprzestano wyrobu naczyń szabasowych. Masowe upowszechnienie się naczyń emaliowanych i ocynkowanych w latach 60. spowodowało wycofanie produkcji większości wyrobów garncarskich. Najdłużej używano w gospodarstwach domowych glinianych garnczków i dzbanków do śmietany oraz kiszenia żuru, tzw. barszczaków. Polityka gospodarcza państwa także nie sprzyjała rozwojowi garncarstwa, które traktowane było jako rzemiosło ze wszystkimi konsekwencjami fiskalnymi. Brak perspektyw rozwoju i godziwego zarobku pozbawił garncarzy uczniów i spowodował powolną likwidację warsztatów.
fot. Ryszard Saraczewski ze swoimi wyrobami na targu w Łomży, 1977 r.
W latach 50. zamknął pracownię garncarz w Zaruziu i przez kilka lat pracował razem z Pawłem Borawskim we wsi Budy Mikołajka. W latach 60. zakończył działalność ośrodek w Rogienicach Wielkich. Pod koniec lat 70. pracowali jeszcze: Ryszard Saraczewski w Łomży, Paweł Borawski w Budach Mikołajce, Zygmunt Grajewski w Szczuczynie oraz Jan Krystkowicz w Myszyńcu. Produkowali głównie doniczki do kwiatów. Próbując trafić w gust współczesnego odbiorcy wyrabiali doniczki o różnych kształtach i rozmiarach, bogato zdobione i malowane przeznaczone np. do palm czy kaktusów a także specjalne wazony, które stawiano na grobach. Niektórzy z garncarzy współpracowali z Cepelią lub realizowali większe zamówienie np. na poidła dla młodych bażantów. Produkowano również naczynia miniaturowe o nowych kształtach lub naśladujących tradycyjne formy użytkowe, przemyślnie zdobione (R. Saraczewski) lub zgrzebne (Z. Grajewski). Garncarze sami rozwozili swoje wyroby po okolicznych targach i jarmarkach. Jan Krystkowicz sprzedawał w Myszyńcu oraz Kadzidle i Łysych, Ryszard Saraczewski w Łomży, Paweł Borawski w Łomży, Jedwabnem i Kolnie, Zygmunt Grajewski w Szczuczynie, Grajewie i Ełku oraz na festynach folklorystycznych (Ciechanowiec).
Wraz ze śmiercią ostatnich garncarzy pod koniec XX wieku likwidacji uległy ich pracownie. Pierwszy odszedł Paweł Borawski, następnym był Ryszard Saraczewski, a potem Zygmunt Grajewski. Jan Krystkowicz w Myszyńcu już od kilku lat nie pracuje.
Jan Krystkowicz ze swoimi wyrobami na targu w Myszyńcu, 1984r.