Szybko rozwijający się, szczególnie w drugiej połowie wieku XIX przemysł ograniczył rozmiar produkcji garncarskiej. Na rynek dostarczał on tanie malowane fajanse, seryjną porcelanę stołową i blaszane naczynia emaliowane. Pojawiły się one najpierw w bogatszych domach miejskich i wiejskich. Upowszechnienie się w końcu wieku XIX i początku XX tych fabrycznych, masowo produkowanych naczyń, tańszych i trwalszych od glinianych, spowodowało zmniejszenie popytu na wyroby garncarskie, zanik niektórych form i w rezultacie spadek opłacalności produkcji garncarskiej. W pierwszej kolejności zastąpiono duże naczynia zasobowe - dzbany i gary - blaszanymi wiadrami i kanami. Do gotowania coraz częściej używano garnków żeliwnych oraz wykonanych z blachy emaliowanej. Gliniane kubki, miski i talerze ustępowały miejsca fajansowym i tańszym blaszanym. Miejsce dekoracyjnych naczyń ustawianych na półkach w bogatszych wiejskich domach zajmowały malowane fajansowe miski i talerze, i podobnie jak poprzednio, używano ich tylko w święta. Przetrwały naczynia mające dużą użyteczność w gospodarstwie: dzbanki, garnki do mleka, śmietany, żuru, smalcu, grzybów, itp., donice, doniczki, formy do babek. W rezultacie gwałtownego spadku opłacalności produkcji garncarskiej (obniżenia cen, ograniczenia asortymentu) rzemiosło podupadło, pogorszyła się sytuacja materialna garncarzy, wiele pracowni uległo likwidacji, przede wszystkim wiejskich (partacze) produkujących siwaki, na które zapotrzebowanie zmalało. Chłopi chętniej nabywali lepszej jakości ceramikę czerwoną malowaną i glazurowaną, która coraz częściej docierała na okoliczne targi za pośrednictwem kupców handlujących tymi naczyniami. Kryzys, który dotknął garncarstwo był na tyle doniosły, że wyeliminował nie tylko wiele pracowni wiejskich, zostawiając po nich ślady w pamięci ludzkiej oraz czasami szczątki naczyń wskazujących miejsce np. wypału ale spowodował również likwidacje niektórych miejskich ośrodków garncarskich. W tym czasie zamarł ośrodek w Grajewie. W Kolnie przetrwał I wojnę światową tylko jeden garncarz. Nieźle przetrzymała ten kryzys Łomża gdzie do 1916 r. pracowało 15 garncarzy.
Trochę inaczej rzecz miała się na terenie Kurpiowskiej Puszczy Zielonej. W gospodarce opartej na wykorzystywaniu powszechnie dostępnego surowca jakim było drewno, garncarstwo nie miało takiego znaczenia jak w pozostałej części północno-wschodniego Mazowsza. Garncarze z Myszyńca czy Lipnik zbywali swoje naczynia często na zasadzie wymiany na produkty rolne. Handel wymienny wygodny dla nabywców stanowił barierę przed konkurencyjnością wyrobów przemysłowych. Spowolniło to trochę proces zarzucania wyrobu naczyń przez miejscowych garncarzy. Na wschód od Puszczy, gdzie duże znaczenie miały ośrodki miejskie, takie jak Łomża, Zambrów, Szczuczyn, Grajewo, sprawy wyglądały nieco inaczej. Systematyczny napływ coraz tańszych wyrobów przemysłowych ciągle ograniczał produkcję garncarską zarówno w zakresie rodzajów naczyń jak również ich ilości.
W kolejnych dziesięcioleciach, na skutek dalszego rozwoju przemysłu, znaczenie rzemiosła garncarskiego było coraz mniejsze. Zapotrzebowanie na naczynia gliniane wzrastało przejściowo po obu wojnach, ale zjawisko to było krótkotrwałe i nie zahamowało prawie całkowitego zaniku z końcem wieku XX tradycyjnego garncarstwa na terenie północno-wschodniego Mazowsza.
Przez kilka lat po I wojnie światowej odnotowano znaczny popyt na naczynia gliniane, lecz szybko, szczególnie w miastach, został on ograniczony przez wyroby przemysłowe. Chcąc utrzymać się na rynku garncarze zaprzestali produkcji siwaków na rzecz ceramiki wypalanej na czerwono, dekoracyjnie malowanej i szkliwionej. Obniżono również ceny. Prawie całkowicie zaprzestano produkcji niektórych naczyń, które nie znajdywały odbiorców, np. dwojaków i trojaków. Spadek opłacalności produkcji garncarskiej w Łomży próbowano powstrzymać organizując w latach dwudziestych garncarzy w zakłady, które pracowały systemem małych manufaktur i były nazywane "fabrykami". Przyniosło to wprawdzie pewne zyski, ale na krótko i zakłady wkrótce rozwiązano.
|