Article Index

Zmniejszenie zapotrzebowania na wyroby garncarskie nie tylko ograniczyło wyrób naczyń, ale spowodowało również zamknięcie wielu pracowni. Przestał pracować garncarz w Kolnie. W latach trzydziestych zakończyły produkcję warsztaty: w Zambrowie (czerwona ceramika bez ozdób), Żebrach gm. Kolno (ceramika malowana w kwiaty, szkliwiona oraz siwaki), Grądach gm. Nowogród. Ośrodkami produkcji garncarskiej pozostawały w tym czasie Łomża, Szczuczyn i Myszyniec. W Łomży w roku 1934 istniały trzy warsztaty zduńskie (w historii tego rzemiosła garncarzy nazywano zdunami). Ogółem do cechu łomżyńskiego należało 9 garncarzy. W Myszyńcu pracowało wówczas 4 garncarzy. W drugim dużym ośrodku produkcji naczyń glinianych, w Szczuczynie było 6 garncarzy; czterech z nich mieszkało na jednej ulicy.

Garncarze zbywali swe wyroby sami, lub przez pośredników, często hurtowo. Odbiorcami hurtowymi byli głównie kupcy żydowscy. W latach powojennej prosperity dla rzemiosła kupowali oni cały piec naczyń jeszcze przed wypałem, co było korzystne dla garncarza a następnie sprzedawali naczynia na targach i jarmarkach oraz systemem handlu obwoźnego po okolicznych wsiach, gdzie najczęściej otrzymywali zapłatę w produktach rolnych, np. jajach, ziemniakach, słoninie, ale głównie w zbożu w stosunku 1:1, czyli jedno naczynie za ilość zboża mieszczącą się w tym naczyniu.

Władysław Krystkowicz ze swoimi wyrobami na targu w Myszyńcu, 1962 rfot. Władysław Krystkowicz ze swoimi wyrobami na targu w Myszyńcu, 1962 r

 

Niewiele posiadamy informacji na temat wyrobów garncarskich z okresu II wojny światowej. W Łomży, w latach okupacji, Niemcy zorganizowali przy fabryce kafli zakład garncarski, w którym zatrudnili miejscowych garncarzy oraz kilku pomocników. Nad tymi ostatnimi, jeżeli wykazali się odpowiednimi umiejętnościami przestawało ciążyć widmo przymusowej pracy w Niemczech. Zakład produkował naczynia wg wzorów narzuconych przez kierownika ? Niemca, który również sprowadzał gotowe polewy. Pracowali w nim doświadczeni garncarze, m.in. Władysław Saraczewski ze swoim bratem Leonem i synem Ryszardem oraz dwaj bracia Bajkowskcy (synowie Jadwigi, siostry Władysława), z których jeden, Stanisław, wyrabiał naczynia przez kilka lat po wojnie, razem z Saraczewskimi w ich warsztacie. Zmniejszenie zapotrzebowania na wyroby garncarskie nie tylko ograniczyło wyrób naczyń, ale spowodowało również zamknięcie wielu pracowni. Przestał pracować garncarz w Kolnie. W latach trzydziestych zakończyły produkcję warsztaty: w Zambrowie (czerwona ceramika bez ozdób), Żebrach gm. Kolno (ceramika malowana w kwiaty, szkliwiona oraz siwaki), Grądach gm. Nowogród. Ośrodkami produkcji garncarskiej pozostawały w tym czasie Łomża, Szczuczyn i Myszyniec. W Łomży w roku 1934 istniały trzy warsztaty zduńskie (w historii tego rzemiosła garncarzy nazywano zdunami). Ogółem do cechu łomżyńskiego należało 9 garncarzy. W Myszyńcu pracowało wówczas 4 garncarzy. W drugim dużym ośrodku produkcji naczyń glinianych, w Szczuczynie było 6 garncarzy; czterech z nich mieszkało na jednej ulicy.

Garncarze zbywali swe wyroby sami, lub przez pośredników, często hurtowo. Odbiorcami hurtowymi byli głównie kupcy żydowscy. W latach powojennej prosperity dla rzemiosła kupowali oni cały piec naczyń jeszcze przed wypałem, co było korzystne dla garncarza a następnie sprzedawali naczynia na targach i jarmarkach oraz systemem handlu obwoźnego po okolicznych wsiach, gdzie najczęściej otrzymywali zapłatę w produktach rolnych, np. jajach, ziemniakach, słoninie, ale głównie w zbożu w stosunku 1:1, czyli jedno naczynie za ilość zboża mieszczącą się w tym naczyniu.


Niewiele posiadamy informacji na temat wyrobów garncarskich z okresu II wojny światowej. W Łomży, w latach okupacji, Niemcy zorganizowali przy fabryce kafli zakład garncarski, w którym zatrudnili miejscowych garncarzy oraz kilku pomocników. Nad tymi ostatnimi, jeżeli wykazali się odpowiednimi umiejętnościami przestawało ciążyć widmo przymusowej pracy w Niemczech. Zakład produkował naczynia wg wzorów narzuconych przez kierownika - Niemca, który również sprowadzał gotowe polewy. Pracowali w nim doświadczeni garncarze, m.in. Władysław Saraczewski ze swoim bratem Leonem i synem Ryszardem oraz dwaj bracia Bajkowskcy (synowie Jadwigi, siostry Władysława), z których jeden, Stanisław, wyrabiał naczynia przez kilka lat po wojnie, razem z Saraczewskimi w ich warsztacie.